Atak szczytowy na Khan Tengri

Po zakończeniu aklimatyzacji i 3-dniowym odpoczynku ponownie wyruszyliśmy do C1. W nocy zaskakują nas opady śniegu i wracamy do BC.

3 dni później próbujemy ponownie i niestety sytuacja się powtarza – świeży śnieg ze względów bezpieczeństwa zmusza nas do odwrotu.

Po 2 dniach po raz kolejny pojawiamy się w C1. Tym razem pogoda dopisała i w nocy idziemy do C2, gdzie docieramy nad ranem. Czujemy aklimatyzacje pokonując ten odcinek szybciej niż za pierwszym razem. Zmęczeni postanawiamy pozostać tam na noc i zregenerować siły. Następnego dnia docieramy do C3 i wcześnie kładziemy się spać – czeka nas pobudka o północy.

Planowo wstajemy w środku nocy by przygotować śniadanie i stopić śnieg na herbatę do termosów. W całym obozie słychać krzątaninę. O 2 00 w nocy rozpoczynamy wspinaczkę. Niektórzy zaczęli już godzinę wcześniej, choć większość jeszcze pozostała w namiotach.

W ciemności powoli i ostrożnie poruszamy się po stromej grani, trudno rozpoznać niezniszczone liny poręczowe, staram się zbytnio ich nie obciążać opierając się na czekanie i rakach. Poranek zastaje nas na wysokości około 6300 m. przed nami jeszcze daleka droga. Wczesnym popołudniem doganiają nas niektóre silniejsze zespoły. Pokonujemy skalny kuluar i trawersujemy za wielki „ząb” około 6700 m. wbrew oczekiwaniom trasa nadal jest bardzo stroma. Popołudniu docieramy do pola śnieżnego 150 m przed szczytem. Dla mnie jest to łatwiejszy odcinek, lecz wysokość i wiatr nas spowalnia. Mozolnie krok za krokiem pniemy się do góry. Kilkadziesiąt metrów ścieżki między skalami wyprowadza nas na ostatnie metry. 4 sierpnia 2018 około 14 00 stajemy na szczycie Khan Tengri. Pozna pora i zimno zniechęca nas do dłuższego postoju, kilka zdjęć i ruszamy w drogę powrotną.

 

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *