Sławkowski Szczyt

16 czerwca, pomimo niekorzystnych prognoz pogody, wybrałem się w Tatry by wykonać ostatni w tym roku trening górskiej wytryzmałości oraz by zobaczyć nie znany mi do tej pory Sławkowski Sczyt. Według mapy trasa biegnie z miateczka Stary Smokovec cały czas niebieskim szlakiem na wierzchołek według tabliczki 5h 15 minut.

Przyjechałem pierwszym porannym pociagiem i po szybkim śniadaniu o 5 45 wyruszyłem w drogę dociązony około 20 kg plecakiem. Szlak opuszcza miasteczko leśną drogą mijając po prawo stację i tory kolejki na Hrebienok. Po około godzinie krzyżuje się z czerwonym szlakiem Tatranskiej Magistrali. Kontynuuję dalej niebieskim szlakiem już bez dalszych skrzyżowań. Wkrótce wychodze nad piętro lasu gdzie ścieżka prowadzi wśród krzaków kosodrzewiny. Jednak i one, wraz z nabieraniem wysokości, ustepują miejsca granitowym skałom. Szlak prowadzi, wydawałoby się niekończącą się granią. Wchodzę na jedno wzgórze moim oczom ukazuje się kolejne jeszcze wyższe. W końcu nie ma już wyższego punktu, a szczyt oznaczony jest metalowym krzyżem upamiętniającym pierwsze wejście w  1664 roku. Pokonanie tej wysokości zajęlo mi niespodziewanie mało czasu – 3,5 h. Pogoda dopisała, mimo silnego zachmurzenia niebo oszczędziło mi deszczu, choć chwilami doskwierały podmuchy zimnego wiatru dopingującego do krótkich przerw. Po krótkim odpoczynku ruszam w dół.

Nie jest to koniec moich sobotnich planów. Po dotarciu do czerwonego szlaku idę na Hrebienok i dalej czerwonym szlakiem do Razcestia nad Rainerovu Chatu skąd skręcam na niebieskim szlakiem poprzez Velką Studeną Dolinę do zbójnickiej Chaty na wysokości 1960 m. Późnym popołudniem mogę nareszcie odpocząć i zjeść ciepły posiłek.

Pod względem zdobytej wysokości z obciążeniem był to mój największy wyczyn w tym roku – 2272 m do góry i 1307 m w dół na dystansie 20 km poniżej 9 godzin. Czuje się dobrze przygotowany do kolejnych wyzwań nadchodzącego lata smiley

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *