Muztagh Ata – komercyjny alpinizm o krok od tragedii
|
Podczas gdy kolejny pomonsunowy sezon w Himalajach rozpoczął się na dobre mam okazje wspomnieć moje letnie spotkanie z komercyjnym alpinizmem. Przed wyprawą na Muztagh Ata znałem to zjawisko tylko z filmów czy serwisów informacyjnych i prasy. Pod Muztagh Ata działa kilka duży chińskich agencji nastawionych na bogatych klientów otrzymujących pełny pakiet: namioty we wszystkich obozach, tragarzy, przewodników, kucharzy i smaczne posiłki nawet w wyższych obozach. Większość z tych osób nie ma jednak doświadczenia wysokogórskiego a traktuje ten szczyt jako trening przed ośmiotysięcznikami.
Byłem wielce zaskoczony widząc przewodnika wiążącego bezradnych klientów do liny czy wspinaczy używających tlenu niewiele ponad 6000 m !!! Wielu z nich nie jest dostatecznie przygotowanych psychicznie czy fizycznie na takie wyzwanie, a jednak chciwość firm zwycięża.
Doprowadziło to do jednej niebezpiecznej sytuacji. Podczas naszego zejścia ze szczytu natrafiliśmy na grupę 8 chińskich wspinaczy zagubiony w śnieżycy przez kilka godzin powyżej 7100 m. Niektórzy nie mieli już tlenu, a wysokość zimno i potęgowała ich zmęczenie. Byli oni zdezorientowani i zagubieni nie mogąc odnaleźć drogi powrotnej.
Dzięki mojemu GPS powoli sprowadzaliśmy ich na dół do 3 obozu. Schodząc napotkaliśmy na zespół ratunkowy wychodzący im naprzeciw. Jak się później okazało jeden z zagubionych musiał być ewakuowany z powodu odmy płucnej (HAPE)
Komercyjny alpinizm sam w sobie nie jest zły, jeśli jest prowadzony przez doświadczonych przewodników z małymi grupami wyselekcjonowanych klientów – czego w tym przypadku zabrakło.