Mont Blanc
|Wyjazd ten okazał się miłym zaskoczeniem. Nie miałem konkretnych planów na wakacje a znajomi z pracy zaoferowali miejsce w samochodzie jadącym na zachód. Chcąc spróbować swoich sił w Alpach chętnie się zgodziłem. Mając zaledwie 2 miesiące do wyjazdu o przygotowaniu kondycji nie mogło być mowy. Pożyczyłem czekany od brata i brakujący sprzęt dokupiłem – każdy powód jest dobry by kupić nowy sprzęt w góry 🙂
Po wielogodzinnej podróży dotarliśmy do Francji. Następnie po szybkim noclegu dotarliśmy około południa do słynnego Chamonix. Szybkie zakupy by uzupełnić żywność i wkrótce objuczeni ciężkimi plecakami wyruszyliśmy w góry. Wybraliśmy najpopularniejsza drogę. Przywitała nas mgła i deszcz.
Ścieżka prowadziła z początku wzdłuż torów Tram du Mont-Blanc.
Wieczorem dotarliśmy w okolice schroniska Tête Rousse – naszego domu na następne kilka dni. Noc w namiocie na lodowcu na wysokości 3200m nie należała do przyjemnych. Mój letni śpiwór okazał się mało odporny na niską temperaturę. Nie doceniłem temperatur panujących latem na lodowcu. Następny dzień spędziliśmy eksplorując najbliższą okolicę aklimatyzując się do wysokości. 3 dniach o północy rozpoczęliśmy atak szczytowy. Pogoda dopisała – gwiaździste niebo i księżyc tworzyły magiczną atmosferę. Przejście przez niebezpieczny Grand Couloir obyło się bez problemów. Nad ranem zmęczeni dotarliśmy do schroniska Goûter gdzie uzupełniliśmy zapasy wody. Schronisko było w pełni obsadzone – niestety aby móc przenocować należy dokonać rezerwacji kilka tygodni wcześniej. Silny wiatr zatrzymał nas w okolicach schroniska Vallot 4360 m gdzie stłoczeni spędziliśmy niespokojny wieczór i noc. Moim towarzysze nie chcieli kontynuować drogi na szczyt w średnio sprzyjających warunkach pogodowych. O brzasku wyruszyliśmy w dalsza drogę by około 9 rano cała nasza czwórka stanęła na szczycie a naszym oczom ukazała się wspaniała panorama Alp.
Nie tylko my postanowiliśmy skorzystać z poprawy pogody aby zdobyć szczyt. Gdy tylko pojawia się okno pogodowe setki osób podejmuje wyzwanie. Duża popularność i niesłuszna opinia łatwego wejścia co roku przyczynia się to do zwiększonej liczby wypadków. Podczas zejścia byliśmy świadkami akcji ratowniczej. Jeden z turystów był ewakuowany. Najprawdopodbniej zasłabł w związku z wysokością i wyczerpaniem. Jak się poźniej okazało nie był to ostatni lot śmigłowca jaki zobaczyliśmy tego dnia.
Zdobycie szczytu uczciliśmy ciepłą kolacją w schronisku Tête Rousse. Po kolejnej nocy i zwinięciu obozowiska wyruszyliśmy w dół by następnego dnia cieszyć się wygodami cywilizacji w Chamonix.
https://www.youtube.com/watch?v=emKDmGm5n0Q